Ruch Rodzin Nazaretańskich

Świadectwo Andrzeja

Rekolekcje, jak nowe buty

Moje czwarte rekolekcje w górach, ale pierwsze w Bańskiej Wyżnej, razem z diecezją płocką. I dobrze i źle.
Smutno, że było nas tak mało z diecezji łomżyńskiej ( zaledwie 27osób), ale też radość z poznania tak wielu osób (razem ok.400). Różnych, a jednocześnie podobnych wnętrzem, tęskniących i podążających za tym samym. Taka sama radość, a może większa, z poznania tylu kapłanów. Też różnych. Takich, co to przytulą i na których widok uspokaja się rozkołatane serce i trochę innych z zewnątrz, bo serca u wszystkich tak samo wielkie i gorące. Moja żona już szósty raz. To jej cierpliwości i modlitwom zawdzięczam to, że teraz uczestniczymy razem. Nie mamy przydzielonych funkcji, tylko poranne zakupy, mamy więc czas, jakby bardziej wypłynąć na głębię.
A teraz o najważniejszym, czyli o tym, co wyniosłem z tych rekolekcji. Bo czego jak czego, ale znalezienia u siebie grzechu pychy, to ja się nie spodziewałem, u takiego skruszonego i złamanego, jak powiedziałem o sobie rok temu. Za mało tylko wypalonego, bo ja przez trzy lata słyszałem i śpiewałem „wybaw” zamiast „wypal”. Żółte światło zapaliło się już ponad dwa miesiące wcześniej, w czasie spowiedzi w mojej parafii. Kiedy spowiednik usłyszał ode mnie, że przystępuję do sakramentu pojednania 2 razy w roku i to niechętnie, to zapytał mnie, czy nie będę śmierdział, chodząc przez pół roku w niepranym ubraniu. Chwila ciszy, a we mnie taka zła myśl „młody ksiądz, może on musi się częściej spowiadać, ja nie mam z czego”. Ale to była tylko myśl, nie zapomniałem, kto tu do kogo przyszedł i po co. Potem już coś mnie ciągle uwierało, jakby nogi mi mocno urosły, a buty zostały te same.
Czekałem na rekolekcje, jak na nowe buty. Ale jeszcze i na nich zwlekałem 3 dni ze spowiedzią, ciągle widziałem u siebie tylko drobne przewinienia, za to wiele dobrych uczynków. Nadal byłem tak bezczelny i głupi, że zaproponowałem kapłanowi, aby za pokutę kazał mi kilka razy w roku przystąpić do spowiedzi, bo to dla mnie takie trudne. I od razu otrzymałem światło. Czy Bóg potrzebuje niewolnika? A potem coraz więcej światła. Uzmysłowiłem sobie, że ja z Panem Bogiem chciałem zawrzeć swoisty bartel. Będę robił to i to, a Ty Boże sprawisz, że nie będę pił, będę się modlił tyle i tyle, a Ty sprawisz, że będę taki i a taki. Jaśniej zrozumiałem, że Bóg kocha mnie bezwarunkowo, a moje uczucia, chociaż bardzo szczere i bardzo prawdziwe, to jeszcze nie jest prawdziwa miłość.

 

-Jeszcze mam wiele gołębi do wypuszczenia.
A wielu nawet nie znam z imienia.
Więc jak się ich pozbyć?
A są takie przyjemne i takie moje-

 

Jeszcze jeden skarb, który przywiozłem z rekolekcji w Bańskiej Wyżnej. Otóż będąc już trzy lata w RRN miałem ciągle trudności z modlitwą do Matki Bożej. Często mówiłem o tym na naszych spotkaniach grupowych. A tu nagle, już nie pamiętam w którym kościele, klęcząc pod krzyżem, zauważam, że zwracam się właśnie do Matki Bożej. Przyszło to samo, bez żadnego wysiłku z mojej strony. I tak już zostało.
Decyzje o wyjeździe na rekolekcje, podejmuję już w czasie powrotu z poprzednich. Potem już jest jakoś ze wszystkim łatwiej. Na tyle łask, które na nich otrzymałem, to w życiu nie liczyłem.
Szczęść Boże!
Andrzej                                                                                                       lipiec 2013

Scroll to Top